bigos i czekoladki

do biblioteki wrócił wojtek i z petersburga przywiózł czekoladki i opowieści o szerokiej newie i muzeach, w których czas się zatrzymał i w których siedzą babcie ze złotymi zębami i w chustkach na głowie.

do domu wróciła kornelia, z bigosem.

i z biografią miłosza, która wygląda bardzo apetycznie!

i niestety na którą będę musiała nieco poczekać.

bo po pierwsze czytam wcześniej wspomnianią biografię virginii woolf. i która, pomimo bez mała ośmiuset stron zapisanych drobnym maczkiem (zastanawiam się nad lupą), wciąga niemalże jak powieść sensacyjna. a przynajmniej tak to sobie wyobrażam, że jeślibym czytała powieści sensacyjne to tak by mnie one wciągały. hermione lee pisze fantastycznie, i wszystko jest u niej ważne i wszystkiego chce czytelnik się dowiedzieć. nie ma tego żmudnego uczucia, które towarzyszy czasami przy czytaniu biografii, że na co mi osiemdziesiąt stron zapisków heraldycznych, w których szczególnie anglicy tak się lubują, i które mi tak przeszkadzały w czytaniu biografii iris murdoch.

czytam też nagi sad myśliwskiego. ach, ten jest po prostu przewspaniały! szczególnie po porażce jaką był the cookbook collector. być może się za dużo spodziewałam, po paru entuzjastycznych recenzjach. a wystarczyło porządnie się wczytać w to, co było napisane na ostatniej stronie okładki.  bo książka okazała się ani nie wciągająca, ani mnie nie obchodziło co się stanie z bohaterami, którzy byli naszkicowani bardzo schematyczne, a wszystkie ich myśli i odczucia wyłożone kawa na ławę, żeby nie było żadnych wątpliwości. żeby czytelnik przypadkiem sam nie musiał pomyśleć, broń boże! książkę więc wymieniłam, i to na dwie inne: bananę yoshimoto, którą, patrząc co do tej pory napisała, przeczytam z przyjemnością, i na muriel spark, która przynajmniej porządnie pisze, jak to na kogoś z wysp przystało. (tak nie lubię amerykańskiego pisarstwa, chociaż nad tym pracuję, i uzbierało mi się nawet kilka wyjątków, które niestety ciągle podkreślają regułę).

ale teraz czas na bigos!

15 myśli w temacie “bigos i czekoladki

  1. Pocieszyłaś mnie w kwestii Hermione Lee. Myślałam o jej biografii Wharton, ale powstrzymały mnie mało entuzjastyczne opinie na amazon.com – pisano, że jest właśnie nudna;( Może lepiej zacząć od tej o WV.
    Cieszę się, że „Nagi sad” przypadł Ci do gustu, ja już powoli przymierzam się do „Pałacu”‚). Piękne sceny wychodzą autorowi, czapki z głów.
    Zdjęcie b. sugestywne. Natychmiast przywodzi na myśl anegdota dot. Miłosza, który ponoć na widok wódki miał powiedzieć, że szczęście/spełnienie (?) jest na wyciągnięcie ręki;)

    Polubienie

    1. ja uważam że hermione lee bardzo ładnie pisze, i w sposób ciekawy. aczkolwiek może być w tym zasługa postaci samej virginii woolf? bo virginia cokolwiek pisała, robiła to bardzo biograficznie. wracając do lee, to zaczyna ona książkę od rozdziału na temat biografii i czym ona była dla virginii i jak ona sama się przygotowywała do napisania swojej autobiografii. potem poznajemy domy jej dzieciństwa, ten w st. ives i ten w kensington, opisane na tle epoki. potem jest rozdział o rodzinie ojca, i o rodzinie matki. jak do tej pory jest to dla mnie ciekawe, chociaż może by się znalazły i odmienne opinie, kogoś, kto wolałby całą biografię zmieścić na stu stronach? zależy co kto lubi, ale ja polecam ;) a jak będą jakieś zmiany w odbiorze, to na pewno doniosę!
      a w myśliwskim zakochałam się już od traktatu, i widnokrąg mnie tylko utwierdził w moich odczuciach. pałac aż tak bardzo mi nie podszedł, za to nagi sad – znowu zachwyt! tylko by człowiek siedział z ołówkiem w ręku i podkreślał mądre myśli!
      no właśnie, jak też inaczej można czytać miłosza, lub o miłoszu? tylko z kieliszkiem wódki! ;)

      Polubienie

  2. Bardzo zachęcająco napisałaś o HL, zwłaszcza opis domów na tle epoki brzmi intrygująco. Wezmę pod uwagę;)

    U mnie w przypadku Myśliwskiego najpierw były spektakle teatralne, w tym „Requiem dla gospodyni”, które bardzo mi się podobało. Zakreślanie fragmentów w jego książkach to norma, mój egzemplarz „Nagiego sadu” aż się żółci od karteczek przylepnych;)
    Miłosz + wódka = polski cymes;)

    Polubienie

  3. To jest pytanie! Dobra jest Human stain (może widziałaś ekranizację z Hopkinsem i Kidman), mnie niedawno zachwycił Duch wychodzi (nieważne, że dziewiąty z cyklu o Zuckermanie, można czytać bez znajomości poprzednich tomów). Mocno chwalony jest też American Pastoral, wciąż przede mną. A sztandarowy jest Kompleks Portnoya, przez który nie dałam rady przebrnąć, ale po znakomitej inscenizacji chcę jeszcze raz spróbować;) Jest w czym wybierać;)

    Polubienie

    1. hm, ja się zastanawiałam nad ‚dying animal’, bo krótkie… ale może faktycznie ‚human stain’ byłoby lepsze na początek? nie chcę się zrazić!

      Polubienie

  4. Dying animal może być niezłe na początek, bo krótkie;). Ekranizacja (Elegia) b. mi się podobała. Oglądałaś? A Human stain wydaje się bardziej złożone. Ale to naturalnie moje subiektywne zdanie;)

    Polubienie

  5. Nie wiem, jak to się stało, że dopiero do Ciebie trafiłam! A właściwie wiem, takie są skutki jak się człowiek wpakuje po uszy w bagno „na jeden semestr tylko”… A przez ten semestr taki fantastyczny blog powstaje! Przeczytałam całość od pierwszego wpisu, kupiona na samym wstępie biografią Virginii (którą mam zamiar sobie wkrótce zamówić), i będę zaglądać:) A zdjęcie faktycznie sugestywne:)

    Polubienie

    1. bardzo mi miło czytać takie słowa!
      a biografię Virginii jak najbardziej polecam, myślę, że się nie rozczarujesz. :)

      życzę więcej wolnych chwil, i mam nadzieję, że w obliczu zbliżających się wakacji pojawi się ich naprawdę dużo!

      Polubienie

  6. „Nagi sad” to póki co jedyna książka Myśliwskiego, jaką czytałam. Zaraz po skończeniu kupiłam sobie „Traktat…”, tak mnie ta debiutancka powieść poruszyła i zachwyciła. Uwielbiam pisarzy, którzy tak doskonale czują język i potrafią malować nim zapadające w pamięć obrazy (ja wciąż widzę tamten sad, ostatni most na drodze pochodu i rozpędzony powozik z wracającym ze szkoły bohaterem).
    Tak jak nie przepadam za biografiami, biografię Virginii Woolf bym przeczytała, z uwagi na niezwykłą postać autorki.
    Pozdrawiam:)

    Polubienie

Dodaj komentarz