pyzy

dzięki niezwykłej konstrukcji naszego budynku, my w pokojach usytuowanych od frontu możemy się słyszeć doskonale, nie ważne na której kondygnacji jesteśmy. gdy ktoś kichnie na piątym piętrze, my z drugiego krzyczymy na zdrowie, gdy ktoś słucha radia na trzecim, my słuchamy razem z nim, a gdy ktoś ma zażartą dyskusję na czwartym, my w niej, chcąc nie chcąc, uczestniczymy. czasami jedna pani na czwartym piętrze śpiewa arie operowe. dzięki bogu ma głos…

mnie ogranęło lenistwo wakacyjne. biblioteka pusta, niewiele się dzieje, więc przedłużam sobie przerwy herbaciane. z książką.

sięgnęłam po marka krajewskiego, bo fascynował mnie w nim międzywojenny wrocław. pomysł wydawał mi się przedni i tyle dobrego się o nim nasłuchałam, że już od dawna chciałam go przeczytać.

niestety, od samego początku rozczarowania. może nie pomogłam sobie, spodziewając się kogoś pokroju herculesa poirot… bo dostałam kawał, no nie powiem czego, sami dobrze się domyślacie! i żeby jeszcze był jakoś błyskotliwy, odznaczał się sprytem detyktywistycznym, no czymkolwiek poza sypaniem cytatów z łaciny… a na dodatek postaci kobiece to infantylne ladacznice, burdelmamy lub co najwyżej sekretarki…

międzywojenny wrocław jest tu niemalże jedynym atutem, bo i zagadka kryminalna okazała się być taka sobie. ach, przepraszam, zapomniałam o jedzeniu! bo nie dość, że zgrzytałam zębami ze złości na eberharda mocka, to jeszcze mi kiszki marsza grały, bo on ciągle kluski ze skwareczkami, kaczka, boczek z chrzanem, galeretka w wianuszku grzybków pływających w occie… a do tego wódeczka, likierek lub najmarniej piwo. no, żesz!

efekt był tego taki, że wczorajszy wieczór spędziłam robiąc pyzy. o.

12 myśli w temacie “pyzy

  1. Też mi się zdaje, że kolejność tomów nie ma znaczenia. Wszystkie zlały mi się w całość, ale i tak lubię;) Bywając we Wrocławiu zawsze myślę o Ebim;)

    Polubienie

  2. „Festung Breslau” mówisz? pewnie przeczytam, bo mimo tego, co napisałam powyżej, Krajewski zapewnia całkiem niezłą rozrywkę, a poza tym jest to lektura na dwa wieczory ;) dziękuję za rekomndację!

    mnie ciekawi nowa seria Krajewskiego, o Lwowie, chociaż czytałam gdzieś, że nowy detektyw jeszcze mniej fajny ;)

    Polubienie

  3. Czytałam „Erynie” i „Liczby Charona”, ale nie zachwyca, więc można :) Ale Lwów świetnie przedstawiony. Może Krajewski jest pisarzem urbanizacyjnym ;) Kto, wie, kto wie :) Serdeczności

    Polubienie

  4. Myślę, że kolejne tomy są tylko powieleniem schematu. Mało sympatyczny, acz inteligentny śledczy, duża dawka przemocy i seksu (płatnego), wszystko podlane alkoholem, a serwowane w starych dekoracjach. Oprócz „Liczb Charona” czytałam wszystkie tomy (akurat „Festung Breslau” najmniej mi się podobał;)), ale myślę, że spotkanie z Krajewskim raz na rok jest do przyjęcia.

    Z ciekawostek: autor kiedyś opowiadał, że pisze codziennie w określonych godzinach przedpołudniowych i choćby miał skończyć w środku zdania, to kończy z chwilą wybicia godziny X. Takie buty!;)

    Polubienie

  5. No tak – po Eberhardzie Mocku nie można się raczej spodziewać finezji Poirota czy panny Marple. Ja polubiłem książki Krajewskiego za barwne opisy przedwojennych miast i dość mroczne intrygi. Pozdrawiam :)

    Polubienie

  6. Eberhard Mock zdecydowanie za dużo jada, za tłusto i zbyt węglowodanowo. Miejmy nadzieję, że przynajmniej smacznie, żeby choć taki był sens. Ja też akurat „Koniec świata w Breslau” czytałam. Zacięłam się na powrotach, ale może jeszcze poszerzę spectrum, bo Eberhardt nie jest mdławy, co nie dogra w fabule, to w postaci się uwypukli.

    Ale dobre pyzy, nawet z tłuszczykiem, mają wszystkiego w sam raz. :)

    Polubienie

  7. Ten sam „odcinek” Mocka czytałam tego lata i również nie poczułam zachwytu. A zadanie autor miał ze mną ułatwione, ponieważ po bardzo naciąganym i sztucznie wystylizowanym cyklu lwowskim, jego Breslau z pierwszego tomu jawił mi się niczym czytelnicza arkadia :) Przede wszystkim męczą mnie jego przekombinowane intrygi, spiski, tłumy seryjnych morderców i dewiantów na ich usługach. Takie tanie sensacje małym kosztem.

    PS. I co ja teraz napiszę we własnej notce, skoro już wszystko wyłożyłam na stół? ;)

    Polubienie

  8. Mnie Krajewski nie zachwycił, czytałam dwa tomy, nie pamiętam już które, i się srodze rozczarowałam. Sam opis Wrocławia to za mało, nawet dla mnie, wrocławianki z pochodzenia… Przeczytać można, ale jak dla mnie za dużo przemocy, koszmarne postaci kobiece i marna intryga…

    Polubienie

Dodaj komentarz