w ruchu

lato spędziłam wyjątkowo stacjonarnie, teraz więc nadrabiam zaległości.

pakowania walizek nie cierpię, odkładam je zawsze na ostatnią chwilę. a i tak zaraz po zamknięciu bagażu nie za dobrze pamiętam, co tam w środku jest. mydło? jak jest to dobrze, jak nie to trudno, umyję się samą wodą, albo i wcale nie! ręcznik? zapomniałam? cóż, albo dostanę w hotelu, albo wytrę się jakąś bluzką… szczoteczka do zębów? nie ma? cóż, umyję zęby palcem. za mało ubrań na ciepłe, ewentualnie tych na chłodne dni? co najwyżej będę chodziła ciagle w jednym i tym samym, ewentualnie marzła, lub się przegrzewała. a poza tym rzadko zdarza mi  się wyjeżdżać w zupełną dzicz, a jeśli juz w pewnego rodzaju dziczy się znajdę, to zawsze ze mną jest ktoś, kto podzieli się pastą do zębów lub szamponem.

pakowanie książek natomiast planuję z conajmniej tygodniowym wyprzedzeniem. książki pakuję tak, jakbym miała czytać conajmniej jedną dziennie, mimo iż wiadomo że na ruchliwych wakacjach jest to raczej niemożliwe. pakuję je tak, jakby tam gdzie jadę nie było księgarni w promilu conajmniej stu kilometrów. pakuję coś lekkiego, i pakuję coś ambitnego, jakby akurat podróżowanie było najlepszym momentem na rozprawienie się z Derridą. jakbym akurat podczas urlopu miała wreszcie uporać się z opowiadaniami, w które od dawna już się wgryźć nie mogę i jakbym akurat teraz miała znaleźć czas, żeby uczyć się nowych słówek, i codziennie przerabiać nowe zagadnienie z niemieckiej gramatyki.

zapominam, że za każdym razem książki do gramatyki leżą odłogiem, w opowiadania i tak mi się nie udaje wgryźć, z Derridy czytam jedynie to, co już wcześniej przeczytałam i nawet jak posunę się kilka stron dalej, to przy kolejnym podejściu i tak będę je musiała jeszcze raz przeczytać (myślę, że jak tak dalej pójdzie, to może skończę tę książkę przed emeryturą). i zapominam, że zawsze trafiam do jakiejś księgarni, w efekcie czego wracam do domu z jeszcze większą ilością nieprzeczytanych książek, niż wyjechałam.

5 myśli w temacie “w ruchu

  1. Mam podobnie: ciuchy nieważne, ale jakie książki zabrać w długą podróż – oto jest pytanie!;) Naturalnie wolę wziąć więcej niż mniej;)

    Polubienie

  2. doskonale znam ten obyczaj książkowy przy pakowaniu. ale, tak jak napisała Padma, to właśnie są udane wakacje. ich esencja. ;)

    Polubienie

    1. ja też tak kiedyś zrobiłam, przy czym zaraz po przyjeździe czytnik mi się popsuł, i już pierwszego dnia biegałam po mieście w poszukiwaniu czegoś do czytania – od tej pory zawsze biorę odpowiedniu „backup” w postaci książek papierowych :)

      Polubienie

Dodaj komentarz