poznawanie evelyna

Obecnie czytam to:

Waugh by Selina Hastings

 

Tak się również składa, że do pracy, chwilowo, przejeżdżam obok tego:

Evelyn Waugh - dom rodzinny

Czyli domu rodzinnego Evelyna Waugh. Jak widać żadna rewelacja. Dom stoi na granicy Hampstead i Golders Green, wybudowany został zanim jeszcze metro dotarło do okolicy i kiedy wokół było pusto, wiejsko i wręcz idyllicznie (tak właśnie lubiła matka Evelyna, Katherine). Sam Evelyn nie był zachwycony lokalizacją, a szczególnie bliskością Golders Green, i kiedy wysyłał listy do swoich znajomych z Oksfordu, szedł do skrzynki pocztowej bliżej Hampstead, żeby listy miały pieczątki stamtąd a nie z Golders Green.

Jestem w połowie przeszło sześćset sronicowej biografii Evelyna Waugh i czuję się trochę zawiedziona. Ale to chyba przedmiot biografii chwilami rozczarowuje, a nie sama książka. Wydawać by się mogło, że Evelyn życie miał wręcz fascynujące. Egzotyczne wyprawy, np. do Abisynii, Ameryki Południowej, na Spitsbergen, na które wybierał się bez jakiegokolwiek przygotowania, a czasami wręcz decydując się na nie na dwa dni przed rozpoczęciem wyprawy. I z których powracał kompletnie spłukany, po kolejnych wyprawach  przygarniany albo przez rodziców, albo przez zamożnych znajomych (nie ma to jak Oksfordzka edukacja!). Dzielił wtedy czas pomiędzy picie i pisanie: artykułów i opowiadań, drukowanych w licznych gazetach i magazynach (m.in. w „Vogue’u” i „Harpers Bazar” – swoją drogą, muszę sprawdzić, czy czasy się tak bardzo zmieniły, czy nadal te wydawnictwa mają też literackie aspiracje?) i książek, kiedy to zamykał się na miesiąc, dwa w jakimś hotelu (albo, jeśli nadal było kiepsko z kasą, w jakimś wiejskim domku u przyjaciół) i najpierw spisywał wspomnienia z wyprawy, a potem pisał kolejną książkę, która zwykle sprzedawała się o wiele lepiej od jego podróżniczych reportaży (których jakość możemy sobie wyobrazić, wiedząc, jak mało autor przygotowywał się i do wyprawy, i do pisania, kiedy z dnia na dzień zmieniał plany, a w wiele miejsc jechał tylko dlatego, że ktoś stamtąd lub tam się wybierający akurat przypadł mu do gustu…). Wydawanie kolejnych książek pozwalało mu wreszcie na całkowite oddanie się jego ulubionej rozrywce: piciu. Czy to „herbatek” czy to cocktaili w hotelu Ritz i tym podobnych miejscach, czy na przyjęciach u zamożnych i wpływowych znajomych. Iprezowanie to kończyło się finansową ruiną, i kolejnym listem do agenta z prośbą o fundusze na kolejną wyprawę.

Niby masa rzeczy się dzieje, ale to wszystko wydaje sie jakieś płytkie. Poza tym, że przyjaźnił się z Haroldem Actonem, Henrym Yorke (pisał pod pseudonimem Henry Green), zaczytywał się O czym szumią wierzby i Alicją… C.S. Lewisa, to niewiele dowiadujemy się o tym, co go kształtowało. No tak, jest jeszcze katolicyzm, na który przeszedł, ku rozpaczy swojej matki. Ale to jest ciekawe w protestanckiej Anglii, a dla mnie – nudne… Może więc wina nie leży ani po stronie autorki biografii, ani Waugh, tylko to ja jestem w jakimś złośliwym nastroju? Nie jestem pewna, ale tymczasem Evelyn skończył trzydziestkę, poznał swoją przyszłą drugą żonę i matkę jego dzieci, więc mam nadzieję, że na najbliższych stronach się jakoś ustatkuje. No, i przed nim jeszcze przyjaźń z Nancy Mitford (co prawda się już poznali, ale zanim staną się sobie tak naprawdę bliscy minie jeszcze kilka lat).

P.S. Jako ciekawostkę dodam, że pierwsza żona Evelyna miała na imię… Evelyn. Przyjaciele, dla rozróżnienia, nazywali ich She-Evelyn i He-Evelyn.

5 myśli w temacie “poznawanie evelyna

  1. Też się nabrałem na jego imię, jak jego życiorys – nie wiem, za to „Daleko stąd” i „Powrót do Brideshead” to na prawdę porządna literatura.

    Polubienie

    1. Zgadzam się co do „Powrotu do Brideshead” – jak najbardziej! „Daleko stąd” jeszcze nie czytałam, za to mogę powiedzieć, że „Zmierzch i upadek” też jest całkiem niezłe.

      Polubienie

  2. Dom może nie jest rewelacyjny, ale te okna wykuszowe… Zawsze miałam słabość do takowych, a w ang. filmach sporo ich było zawsze widać. Te z niskimi parapetami, na których można się rozłożyć z książką i herbatą szczególnie działają na wyobraźnię.;)
    Czy czytałaś może ‚Mad World: Evelyn Waugh and the Secrets of Brideshead’? Przeglądałam i zapowiada się nieźle. Oby była lepsza od wyżej opisanej… Smakowite były też fragmenty dziennika EW w The Assassin’s Cloak.

    Polubienie

    1. okna są super, też je uwielbiam! a te niskie o których mówisz są dla mnie ucieleśnieniem angielskości! ach, żeby kiedyś mieć pokój z takim oknem…
      „Mad World…” nie czytałam, na początek wzięłam się ze tę większą objętościowo, licząc, że znajdę tam więcej informacji. Dziennik Waugh jest na mojej „liście życzeń”, też sobie sporo po nim obiecuję! Mam na niego nawet większą ochotę niż na biografię, stwierdziłam jednak, że lepiej zacząć od biografii, bo przynajmniej będę się jakoś orientowała w tym, kto jest kto :)

      Polubienie

      1. Mimo wad biografii zazdroszczę dostępu do materiałów. Brytyjczycy chyba bardziej kochają swoich literatów, badają ich na lewo i prawo.;) U nas pojawia się jedna biografia i jakby temat był odhaczony.

        Polubienie

Dodaj komentarz