Hollinghurst po raz drugi

Wygląda na to, że ostatnio mam sporo szczęścia do znakomitych powieści. Tym razem mogłam się tego spodziewać, bo poprzednia książka Alana Hollinghursta The Line of Beauty, była lekturą doskonałą, a The Stranger’s Child urzekło mnie od pierwszych stron, jeszcze podczas przeglądania w księgarni, o czym kiedyś już pisałam tu. Tymczasem rzeczywistość przerosła moje oczekiwania i ostatnia książka Hollinghursta okazała się jeszcze lepsza od poprzedniej (mimo że bez Bookera, właściwie nie rozumiem dlaczego!)

The Stranger’s Child to opowieść sięgająca ery edwardiańskiej, zaczyna się niemalże w przeddzień wybuchu pierwszej wojny światowej, i dochodzi do współczesności. Nie ma tu jednak ciągłej narracji, w powieści mamy raczej obrazy, i to z nich dowiadujemy się, co wydarzyło się w życiu bohaterów. Pierwszy obraz to wiosenny weekend 1913 roku, w który wszystko się zaczyna, kiedy poeta, Cecil Valance odwiedza swojego przyjaciela ze studiów, George’a Sawle w jego rodzinnym domu. Konsekwencje tej wizyty dają o sobie znać niemalże nieustannie w życiu bohaterów powieści. I tak po roku 1913 przechodzimy do 1926, potem autor ukazuje nam obraz o wiele późniejszy, bo przeskakuje aż do roku 1967. Następnie przechodzimy do przełomu lat 1979-80, i ostatnia relacja pochodzi już z roku 2008. Postaci na obrazach przesuwają się, przechodzą z pierwszego planu na drugi, na niektórych znikają w ogóle z pola widzenia, na innych są jedynie małą kropką, żeby na następnych do nas powrócić i o sobie przypomnieć. Narracja jest bardzo elegancka, przyjemna w odbiorze, bardzo zmyślnie prowadzona. Siła tej prozy nie leży jedynie w opowiadanej historii. Hollinghurst doskonale oddaje emocje bohaterów, przekonująco przedstawia ich stan ducha i motywacje, czuje się empatię autora w stosunku do swoich postaci. Myślę, że nawet jeśli nie wszystkich jednakowo polubimy, na pewno ich zrozumiemy.

Jeden z recenzentów porównał książkę Hollinghursta do Miasteczka Middlemarch i jeśli nawet to porównanie jest stosowne, ze względu na konstrukcję książki i sposób opowiadania i na to, że ukazuje angielskie społeczeństwo i przemiany w nim zachodzące na przestrzeni niemalże wieku, to sama raczej bardziej byłabym skłonna do porównania jej z Poszukiwaniem straconego czasu. Bo The Stranger’s Child wydaje mi się najbardziej książką o pamięci i o przemijaniu.  Ma w sobie ten słodko-gorzki smak nostalgii, który tak bardzo lubię.

The Stranger's Child

10 myśli w temacie “Hollinghurst po raz drugi

  1. W tym miesiącu czytam chyba same kobiety (co może wielkiej różnicy mi nie zrobi, ale tak marcowo sobie robię), ale może w przyszłym spróbuję, bo już mnie z kilku stron zachęcano… :)

    Polubienie

  2. No to już wiem o co wzbogadzi się mój Kindelek. Po poprzednią powieść autora też postaram się sięgnąć, ale najpierw spróbuję zmierzyć się z tą. Poszukuję ostatnio książek dobrych angielskich autorów, których powieści mogę czytać w oryginale :)

    Polubienie

  3. Linia Piękna czeka na mnie od dawna wyszperana na jakiejś wyprzedaży. Obce dziecko tez stoi na półce, choć trochę się go boje, bo spotkałam się z krytyką tłumaczenia. Ale że też lubię bardzo „smak nostalgii”, to pewnie w końcu się za czytanie wezmę ;)

    Polubienie

    1. martwi mnie zawsze, kiedy słyszę krytykę tłumaczenia, kiepskie tłumaczenie może zabić naprawdę dobrą książkę, tak jak się chyba stało w przypadko Mantel w Polsce. miejmy nadzieję, że z Hollinghurstem nie jest jeszcze tak źle ;)

      Polubienie

  4. ja z kolei Linię piękna mam przed sobą, a Obce dziecko również bardzo mi się podobało. Zerknęłam teraz do swojej recenzji i widzę, że moje spostrzeżenia nie odbiegają zbytnio od Twoich:-)

    Polubienie

Dodaj komentarz