rozmowy o książkach

Książki i Ludzie to idealna pozycja na lato. Lekka i gabarytowo, i tematycznie. Łatwa, bo rozmowy są krótkie, raptem kilkanaście stron każda, a to latem lubię najbardziej. I przyjemna, bo cóż może być bardziej przyjemnego od rozmów o domowych biblioteczkach?

Książka ma fajny klimat nie tylko dlatego, że rozmowy przeprowadzone były dwadzieścia lat temu, jeszcze przed denominacją złotego i przez to odnaleźć w niej można wiele smaczków z lat dziewięćdziesiątych, jak liczenie w milionach, marzenia o powstaniu księgarni z kawiarnią, czy zaliczanie Olgi Tokarczuk do obiecujących polskich pisarek młodego pokolenia. I nie tylko dlatego, że wiele osób, o których mowa w tej książce lub o których się w niej wspomina, już odeszło. Książka ta swój klimat zawdzięcza przede wszystkim Łopieńskiej, bo Łopieńska to rozmówca doskonały, nie zadaje pytań jak z kwestionariusza, ale prowadzi autentyczne rozmowy, słucha swoich bohaterów, a jej reakcje sprawiają, że postać rozmówcy staje przed nami jak żywa (jak chociażby Piotr Sommer),  lub że czujemy się jakbyśmy byli tam razem z nią i widzieli te wszystkie biblioteczki (najlepsze wydają mi się jej reakcje na mieszkanie Turowiczów). 

Bardzo podobała mi się też rozmowa z Zofią Chądzyńską, chyba z paru względów: i przez to, że była tłumaczem, i przez to, że była przyjaciółką Gombrowicza. Podobał mi się Erwin Axer, który czyta w kółko – też bym tak chciała, tak umieć się uspokoić i nie gonić za każdą nową książką. Podobał mi się Janusz Tazbir, który swoje książki ustawia równo, równiusieńko, ale podobał mi się też Władysław Jerzy Kunicki-Goldfinger, który swoje książki traktuje czysto użytecznie, jak skarpetki. Co tu dużo mówić, podobali mi się wszyscy! Te rozmowy mogłyby się nigdy nie kończyć, a najchętniej przeczytałabym ich drugą część i już w głowie zrobiłam sobie spis osób, którym tak chciałabym poszperać na półkach (Rottenberg, Poprzęcka, Bieńczyk, żeby wymienić tylko kilka nazwisk). Szkoda tylko, że nie zrobiłaby już tego ze mną Barbara N. Łopieńska.   

  

Zauważyłam też jedną rzecz: wszyscy rozmówcy Łopieńskiej lubią Konwickiego. Z Proustem, Dostojewskim czy Mannem to różnie bywa. Inni lubią jednego, nie lubią drugiego, a trzeciego to kiedyś lubili i teraz przestali. A Konwickiego lubią wszyscy. Chyba to znak, że czas przeczytać wreszcie te książki przyniesione z biblioteki. 

9 myśli w temacie “rozmowy o książkach

    1. Tazbir zrobił na mnie bardzo sympatyczne wrażenie. ale jest wiele rozmów w tej książce z osobami, które jakoś nie pobudzały mojej wyobraźni, bo albo wiele o nich nie wiedziałam, albo nie wydawały się ekscytujące, a bardzo przyjemnie zaskoczyły!

      Polubione przez 1 osoba

  1. jedyny mankament tej formy książki, tj zebranie wielu krótkich rozmów w całość, to to, że po kilkunastu miesiącach nic się niestety z tego nie pamięta. A może to mankament nie książki a mojego systemu zapamiętywania ;)

    Polubienie

    1. tak, to prawda! to nie tylko Twój sposób zapamiętywania, bo ja mam ten sam problem. ale mówię sobie, że wiąże się z tym i zaleta takiej książki, bo można do niej łatwo wrócić i z równą przyjemnością jeszcze raz przeczytać :)

      Polubienie

      1. To mnie pocieszyłaś, bo myślałam już ze to początki demencji ;) Do książki dobrze wrocic pod warunkiem ze ma się ja na własnej półce. Gorzej jeśli pochodziła z biblioteki .

        Polubienie

Dodaj komentarz