powroty czytelnicze

 

mam taką półkę, może bardziej mentalną, niż fizyczną, na której są książki, do których chiałabym wrócić. a przecież długo wracać do niczego nie chciałam. bo przecież tyle jest jeszcze do przeczytania. przecież człowiekowi życia nie starczy. a tu jakieś powroty! rozpusta po prostu.

z czasem jednak włącza się zapominacz. z czasem zmieniają się priorytety. z czasem staję się jak mam Borejko, co na stare lata tylko wraca do wcześniej przeczytanych książek. z czasem wiemy, że wyścig z czasem na nic. i tak przegramy. i tak nie przeczytamy wszystkiego. z czasem odkrywamy, że nie wszystko jest warte naszego czasu.

więc wracamy. trochę ze strachem. bo ile razy to spotkaliśmy się z przyjacielem z dzieciństwa, z którym nierozłączni byliśmy od rana do wieczora, z którym wisieliśmy na telefonie godzinami, a z którym w dorosłych latach nie było po prostu o czym zamienić słowa. tylko banały, po których w ustach zostawał gorzki smak.

trafiają się jednak ludzie i relacje, którym czas i milczenie nie szkodzą. i bywają też takie książki, które nie tylko sprawiają tyle samo przyjemności, tak samo poruszają jak podczas pierwszej lektury, ale może nawet więcej. bo już nie przewracamy kartek z wypiekami na twarzy, z cierpliwością dwulatka, w oczekiwaniu na to, co zaraz się wydarzy, tylko możemy spokojnie czerpać przyjemność z samych słów. ze stylu. bo z niektórymi książkami jest chyba tak, jak z dawnym malarstwem. najpierw trzeba stanąć kilka kroków dalej, żeby móc w całości ogarnąć obraz. a dopiero potem szczegóły nabierają mocy.

powróciłam do Iris Murdoch. czytam chronologicznie. jednych książek nie mogę doczekać się bardziej niż drugich, ale wiem, że wszytkie jeszcze raz przeczytam. i może jeszcze raz. bo jeszcze nikt z autorów nie był mi tak bliski.

 

 

 

 

17 myśli w temacie “powroty czytelnicze

  1. Zazdroszczę Ci, ja nie bardzo umiem smakować ponowne lektury. A tak naprawdę tylko one gwarantują poznanie książki.;)

    Polubienie

    1. The Flight – podobał mi się, chyba nawet bardziej niż The Accidnetal Man, ale był chyba jedną z pierwszych przeczytanych przez mnie książek Murdoch. jeżeli dobrze pamiętam, to pierwowzorem ‚enchantera’ był Ellias Canetti, z którym wcześniej Murdoch miała romans :)

      Polubienie

  2. tez sie ostatnio zastanwiam nad powrotami. Co zabawne niektóre ksiazki niezbyt lubiane w dziecinstwie zaczelam doceniac dopiero gdy przeczytalam je kilkakrotnie jako dorosła. Ale wrocic chce do pewnego malo znanego tryptyku. Albo do Angelii Carter. Choć z drugiej strony biblioteka straszy upomnieniami. Cóż, osiołkowi w żłobie dano ;)

    Polubienie

    1. ja poczułam zwiększoną potrzebę powrotu do dawnych lektur po kilku dotkliwych rozczarowaniach nowościami ;)
      bardzo ciekawam do jakiego tryptyku chciałabyś wrócić?

      Polubienie

  3. Myślałam o tzw trylogii Cornishowej Robertsona Davies’a. Czytałam wieki temu, pamiętam tylko ze było tam sporo magii i tarota. Znasz może?

    Polubienie

  4. Naprawdę Angela jeszcze ciągle przed Tobą? straszenie Ci zazdroszczę przyjemności jej odkrywania, zwłaszcza jeśli wśród czekających są nights at the circus albo wise children.

    Polubienie

  5. Powroty czytelnicze są u mnie czymś stałym… Dlatego w ogóle kupuję książki – bo do nich wracam ;) A te które wiem, że były tylko na jeden raz wrzucam w czytelniczy obieg – głównie na wymiany ;) A Iris Murdoch, wstyd przyznać, ale w ogóle nie znam. Czas to nadrobić :) Dzięki za inspirację! :)

    Polubienie

Dodaj komentarz